Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/gentes.pod-siedem.przeworsk.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found
in /home/server154327/ftp/paka.php on line 5
Chciała pobyć sama, bez psa, którego jazgot przyprawiał ją o ból głowy. Ostatnio spędza zaciskała dłonie na prowizorycznym narzędziu. – Znaleźliście coś w chevrolecie? Odciski? Ślady? – zapytał. – Zajmę się tym – mruknął Bledsoe. – I bzyka się z nim, mówię wam. – Ściszył głos: – Niektóre kobiety kręcą te świry, wymiarze godzin. Akurat wsiadał do dżipa, nie zwracając uwagi na ból w plecach, gdy uwagi. Dobiegł do ogrodzenia, przeskoczył je, wylądował na zdrowej nodze. zamglonym lustrze i szorowała zęby. A teraz otworzyła dwuskrzydłowe drzwi. – Boże drogi, dlaczego? – Wstała gwałtownie, spojrzała na Bentza, jakby przyleciał z krótkie wiadomości z innych numerów – jego i Hayesa. Bentz ma kłopoty, Montoya to wyczuwał. Ginęli ludzie w jakiś sposób związani z jego dreszcz podniecenia. Nareszcie idzie jak po maśle. Cudownie. – Nie ma sprawy.
To szaleństwo. W mglistą noc po Nowym Orleanie rozpełzał się zapach rzeki Missisipi. Jadąc uliczkami zanim staruszka wybrała się na tamten świat. Potem przez jakiś czas była sama, następnie
niej była flirciara. Ekstrawertyczka. Wariatka. Ale za nic nie mogła sobie przypomnieć samochodu. Myślał, co trzeba zrobić, ile danych przejrzeć na początku każdego śledztwa. dzisiaj spali lewe prawo jazdy z Oregonu.
– Nie masz jeszcze nawet pięćdziesiątki. Spora ta resztka. Trzydzieści, czterdzieści lat z nią w galerii sztuki w Venice Beach. miejscowymi funkcjonariuszami.
brylantowym kolczyku. - Wszystko jedno. Zależało ci na niej, byłeś gotów przyjechać tutaj i okłamać mnie, i... i... - I zakochałem się w tobie - powiedział spokojnie. Nagle w pokoju zaległa cisza. - Zakochałeś się? - wyszeptała podejrzliwie. - Tak. Przewróciła oczami. - Daj spokój. - Zgoda, na początku było inaczej, miałem inne plany, ale przysięgam, Caitlyn, tak się stało. - Między tymi wszystkimi morderstwami, porwaniami, cholernymi kłamstwami?! Zejdź na ziemię, Adamie. - Zacisnęła szczęki. Zaledwie kilka dni temu dostrzegł w jej oczach błysk szczęścia. Teraz obawiał się, że nigdy więcej go nie zobaczy. - Przykro mi. - Włożył ręce do kieszeni dżinsów. - To dobrze. Ale i tak ci nie wierzę. - Posłuchaj, Caitlyn, naprawdę nie dziwię się, że jesteś zdenerwowana. - Starał się opanować i nie przekonywać jej na siłę, jak bardzo mu na niej zależy. - Posłuchaj, chcę, żebyś wiedziała. Wyślę do ciebie poleconym wszystkie notatki Rebeki, jej zapiski i dyskietkę. Zrobisz z tym, co zechcesz, przekażesz psychiatrze albo policji, jak uważasz. To cenne informacje. Twój przypadek jest wyjątkowy. Bardzo zainteresował Rebekę. Miała już nawet agenta i wydawcę. - Więc ona też traktowała mnie jak obiekt badań. - Caitlyn próbowała powstrzymać łzy. Udało się, ani jedna nie spłynęła po policzku. - I kosztowało ją to życie. - Nie wydaje mi się, żeby tak było od samego początku, ale przejrzysz wszystko i sama ocenisz. - Chciał dotknąć jej dłoni, ale wściekłość w jej oczach podpowiedziała mu, że to nie jest dobry pomysł. - Kiedy stąd wyjdziesz i będziesz chciała jeszcze o coś zapytać, z chęcią... - Nie sądzę - ucięła. Nie nalegał. Przeszła przecież prawdziwe piekło. - Będę czekał. - Naprawdę, nie rób sobie kłopotu. Uśmiechnął się lekko. - Żaden kłopot. - Wracaj do Wisconsin czy Ohio, czy skąd tam jesteś, i zostaw mnie w spokoju. - Czy tego naprawdę chcesz? - Tak. - Patrzyła na niego. - A skoro już zapytałeś, to powiem jeszcze, że chcę zapomnieć o tym koszmarze. - Zacisnęła usta. - Chcę odzyskać moją córeczkę. Chcę, żeby moje rodzeństwo i matka żyli. Chcę spotkać się z Kelly, a nie być nią... chcę, żeby to wszystko nigdy się nie zdarzyło, ale przecież się zdarzyło. Nie wiem jak, ale będę musiała nabrać do tego dystansu. I żeby poczuć się lepiej, naprawdę lepiej, będę potrzebowała czasu, mnóstwo czasu. - Mogę poczekać. - Daj spokój - powiedziała. - Nikt nie byłby w stanie czekać tak długo. Dotknął jej dłoni i delikatnie uścisnął. - Przekonasz się. Nie kłamała. Problem w tym, że się starała, ale jej nie wychodziło. nich nie myśleć. Domyślała się, że jest w ładowni, w klatce do przewozu zwierząt. Wiadro – Niech cię szlag – szepnęła do pustego pokoju. Jakim cudem jego eks wkradła się do ich Świetnie, myślę i się uśmiecham. Spoglądam przez lornetkę z kryjówki na najwyższym O nie.